Przyznaję, że długo odkładałam książkę Susanne Abel – „Z dala od Gretchen. Historia miłości, która nie miała prawa się wydarzyć”. A czyniłam to przez bardzo nietrafiony podtytuł, który w moim odczuciu sugerował tani romans ludzi różnych ras (podpowiedź na okładce). Istatecznie sięgnęłam po tę powieść i przepadłam!
Abel w swojej książce porusza wiele wątków, które sprawnie się ze sobą łączą i pokazują problemy, o których nie wiemy, nie chcemy wiedzieć lub pamiętać. Historia rozpoczyna się w roku 2015, kiedy czytelnik poznaje głównych bohaterów – Toma (dziennikarza i prezentera telewizyjnego w średnim wieku) oraz jego matkę Gretę. Jest to moment, w którym ujawniają się pierwsze symptomy demencji u Grety. Jej syn w sposób klasyczny reaguje na diagnozę – szok, wyparcie, poczucie niesprawiedliwości. Postępująca choroba zbliża do siebie syna i matkę, a co za tym idzie pozwala synowi poznać tajemnice, które rodzicielka skrywała przez lata.
Opisanie rozwoju choroby oraz przyswajania diagnozy przez bliskich jest w tej książce niezwykłe. Autorka dokonała wspaniałego studium emocji zarówno chorej, jak i jej dziecka. Poczynając od maskowania demencji przez Gretę – dowcipy, utarte zdania odwracające uwagę; przez to, co dzieje się w jej umyśle – zagubienie, niezrozumienie, strach, zmiana czasoprzestrzeni. Żeby oddać stany psychiczne bohaterki, Autorka dynamizowała opisy i wydarzenia. Krótkie zdania. Szybkie zmiany miejsc. Mistrzostwo warszatowe pisarki, pozwala czytelnikowi poczuć się, jak osoba ze spadkiem funkcji poznawczych. Druga strona choroby to bliscy – w tym przypadku dorosły syn – który początkowo nie chce przyjąć do wiadomości, że jego matka choruje. Mężczyzna wypiera to, a każdy kolejny epizod chorobowy wywołuje w nim złość i poczucie niesprawiedliwości połączone ze strachem o matkę. Z jednej strony chce, żeby zamieszkała w ośrodku opiekującym się osobami z Alzheimerem, z drugiej niemal codziennie odwiedza ją z pieczywem na śniadanie. Widzi, jak choroba matki rujnuje jego życie, ale nie potrafi odciąć się on niej.
Epizody otępienie powodują, że Tom natrafia na schowane zdjęcia i przedmioty, które pozwalają mu poznać okres wczesnej młodości matki – II wojna, ucieczka z Prus Wschodnich, próba odnalezienia się w nowym mieście, pierwsza miłość i pierwsze dziecko. Okazuje się, że bohater ma siostrę – ciemnoskórą dziewczynkę odebrano matce i ślad o dziecku zaginął. Tom wraz z koleżanką z pracy podejmuje się odnalezienia krewnej. Kolejne wydarzenia i wiadomości o przeszłości matki prowadzą do emocjonalnego wyczerpania i odkrycia traumy transgeneracyjnej. Tu zaczyna się kolejny wątek – trauma dzieci wojny, która w Niemczech (i całej Europie Środkow-Wschodniej) została przemilczana, powraca ze zdwojoną siła. Wstydliwe decyzje powojennych władz, przemoc, rozdzielanie rodzin i rasizm zostają zepchnięte do pudeł na strychach, żeby powoli sączyć się w postaci traum w kolejnych pokoleniach.
Wydarzenia fikcyjne zostały ułożone na tle pierwszego kryzysu emigracyjnego, kiedy kanclerz Niemiec – Angela Merkel – przyjmowała uchodźców i migrantów głównie z Syrii, Afganistanu i Iraku, Momo sprzeciwów społeczeństwa. Autka zestawia kryzys migracyjny Europy z ucieczką niemieckich obywateli z Prus Wschodnich – opisuje wielomiesięczne migracje, wycieńczenie, głód i przemoc jakie towarzyszyły uciekającym. W tem sposób stawia pytanie o humanitaryzm i kondycję współczesnej Europy.
Retrospekcje do czasów wojny i tuż po niej pokazują podziały w niemieckim społeczeństwie. Budujący się i upadający nacjonalizm. Zrujnowanych ludzi, których wojna i obozy dla jeńców zamieniały w ludzkie wraki. W książce nie brakuje obrazów przemocy domowej, trudnych decyzji dyktowanych głodem i biedą. W tej samej rodzinie znajdziemy nacjonalistycznych lekarzy pokroju Mengele’a i socjaldemokratów.
„Z dala od Gretchen…” to niezwykła, wielowątkowa książka, która pokazuje wiele twarzy narodu niemieckiego i jego trudną historię, o której nie chcemy wiedzieć lub pomijamy, lecząc traumy własnych narodów. Autorka w powieści wspaniale łączy fakty historyczne z narracją fikcyjną i pozwala oznacza wiele mało popularnych historii, które zmieniają perspektywę czytelnika i znaczenie poszerzają horyzonty.